Historia Stasi
Stasia chciała zacząć rysować, choć miała tylko jedną kredkę. Brązowa.
Czy jest to możliwe, by stać się artystą, dysponując jednym kolorem? Stasia nie wiedziała, więc postanowiła to sprawdzić. Potwierdziłaby swoją tezę, wygrywając konkurs szkolny. Chciała ujrzeć swe dzieło w gablotce obok pokoju nauczycielskiego pod napisem “1. miejsce”. Czy istnieje coś wspanialszego od tego? Dla Stasi nie istniało.
W domu narysowała swoją kredką najpierw kotka i była z siebie zadowolona, dopóki młodsza siostra nie spytała, czemu rysuje żółwie błotne.
Nie poddawała się i kupiła blok. Siedziała w papierniczym dwie godziny, szukając bloku taniego, ale dobrego, i koniecznie z dużą liczbą kartek. Nie znalazła takiego, więc wzięła rysunkowy za złoty pięćdziesiąt.
Znów wyszedł żółw błotny. Czy to wina bloku? Stasia zrobiła ich jeszcze dziesięć tego dnia. Jej ostatni żółw przypominał bladego kota, wciąż jednak miała wątpliwości, czy zwierzę nie cierpi na chorobę popromienną. Potrzebuję więcej kolorów, pomyślała, wtedy będzie lepiej.
Kupiła dużo kredek i jeszcze więcej kartek. Zaczęła rysować zwierzątko na konkurs szkolny…
Co powinnam jeszcze kupić, żeby wygrać, pomyślała Stasia? (Nie, opłacenie ustawionego werdyktu nauczycieli nie wchodzi w grę).
Jeśli tak jak Stasia nie wiesz, co masz kupić, by odważnie, ale w zgodzie z własnym portfelem, wkroczyć na satysfakcjonująca drogę rysowania, skorzystaj ze wskazówek poniżej.
Dla kogo są rady?
Dla osób, które chcą zacząć zabawę z rysowaniem, a dokładniej używać do tego kredek bądź ołówków. Przy każdym medium (i nie mam na myśli Wróżki Kasandry kontaktującej się z duchami przodków ani średniego rozmiaru, ale narzędzie artystyczne) podam wersję tańszą i droższą. Potraktujcie poniższe rady jako sugestie, a nie jako wyrocznię.
Kredki – jakie (= jak je) kupić?
Rynek zalewa nas kredkami różnej maści: tanimi, chińskimi o gumowatej konsystencji; albo kredkami suchymi jak wiór, które trą po papierze aż uszy nam krwawią, albo kredkami dla dzieci “dobrej firmy” jak określały nasze mamy, kupując nam opakowanie w Tesco, i wreszcie kredkami droższymi, które wyglądają na tanie obok tych najdroższych. I które tu kupić, skoro kredki kujące w oczy ceną są “dla profesjonalistów”, a my jeszcze nimi nie jesteśmy? Nie dość, że tyle mamy firm do subiektywnej selekcji, to jeszcze produkują różne rodzaje kredek, które to z kolei są w różnych wydaniach (podstawowym, studenckim i profesjonalnym).
Zanim kupisz 36 kolorów kredek w kiosku, polecam zadać sobie trzy pytania:
- Co chcesz rysować? (komiksy, pokemony, portrety, krajobrazy czy jedzonko?)
- Do czego Ci kredki są potrzebne? (czy do pokolorowania raz na jakiś czas czy masz w sobie wielką determinację i przetrzepałeś cały internet w celu przeszukania najgenialniejszych kredek, które będą Ci służyć podczas codziennych sesji rysowania)?
- Ile chcesz na to maksymalnie wydać? (Wydać na ten sektor naszego życia pt. “zakup kredek”, by stać się artystą, a nie na 36 kolorów. To jest ważne pytanie, które NAJPIERW powinniśmy sobie zadać, a nie później, gdy koszyk krzyczy, że jeszcze 13,90 zł za przesyłkę, a my dostajemy wtedy tymczasowej ślepoty i wbrew sobie klikamy “zamów”).
Znając odpowiedzi, wiesz już czego szukać. I nie przejmuj się na razie tym, że w drugim pytaniu określiłeś, że będziesz chciał 80 kolorów, a w trzecim odpowiedziałeś 20 zł. Spokojnie, przejdziemy do etapu racjonalnej pomocy i negocjacji z samym sobą. Określenie, “czego potrzebuję” bywa trudne, ale po to ten wpis – so get the party started!
Co chcesz rysować?
Wyobrażasz sobie, że Stasia kupiła pudełko “wszystkich” kolorów, tematem konkursu jest “Portret idola”, a okazuje się, że w nowym zestawie nie ma cielistej kredki? Dlatego, aby tak jak ona nie zostać odrapanym z nadziei, zastanów się, co chcesz rysować. Niekiedy wiesz to od razu, bo zawsze to owo rysowałeś na okładkach zeszytów z nudnych przedmiotów. Ale jeżeli nie wiesz, czego właściwie chcesz, prócz tego, że chcesz rysować, to najlepiej kup zestaw kredek.
Zazwyczaj bywa tak, że ludzie rysują to, co najbardziej lubią – najczęściej oglądają prace innych artystów o takiej tematyce. Jeśli łapiesz się na przeglądaniu samej mangi, koni arabskich albo martwej natury, to prawdopodobnie to jest działka, która Cię do siebie zaprasza.
Przykład – już wiesz, co chcesz rysować
Załóżmy, że chcesz rysować portrety. Kup wówczas paletę barw zawężoną do różnych odcieni skóry. Korci, by kupić wiele kolorów, bo “im więcej, tym lepiej” i takie kredki “przecież nudno wyglądają”. Owszem, wyglądają nudno i nie wybuchają eksplozją kolorów, ale… tylko w pudełku. Na papierze czynią cuda. Często im mniej, tym lepiej.
Masz dwie drogi.
Pierwsza to kupienie gotowego zestawu odcieni. Takie paczki oferują producenci bardziej profesjonalnych kredek jak Prismacolor Premier (24 sztuki kosztują ok. 180 zł – paź 2018 r.) czy Polycolor Portrait od KOH-I-NOOR (24 sztuki kosztują ok. 60 zł – paź 2018 r.). Producenci dobrali paletę barw za Ciebie, ale jeśli nie chcesz im ufać i…
…jeśli nie potrzebujesz aż tylu odcieni lub chcesz mieć większą kontrolę, rozważ kupno kredek na sztuki. Wcale nie jest tak, że “w zestawie zawsze taniej” – np. kredki Polychromos (te wypasione) w zestawie są droższe niż kupowane pojedynczo. Dlaczego? Bo płacisz za ekskluzywną blachę zielonego pudełka – futerał do instrumentu kosztuje.
Jeżeli komiksy, bajki lub pokemony są Twoimi prawdziwymi przyjaciółmi, wybierz kredki bardziej “jaskrawe” tzn. o bardziej nasyconych i zdefiniowanych kolorach. Skomponuj takie kombinacje zestawów lub odcieni na sztuki, które mają choćby wersję ciemną i jasną danego koloru…
…bo staraj się nie cieniować tylko czarnym*! Dajcie znać, czy zrobić porównanie rysunek cieniowany samą czarną kredką a… rysunek pocieniowany ładnie :D.
Dygresja o cieniowaniu czarnym
*Z tym niecieniowaniem czarnym trochę Was oszukałam, bo czasem trzeba albo można. Sama to robiłam i nie biję się w pierś. Sięganie po ciemnego radykała ma uzasadnienie, gdy jest to wyznacznik “Waszego stylu” czy innej fanaberii albo wiecie, dlaczego (bo np. nie macie dużo odcieni, chcecie coś sprawdzić, umiecie cieniować czarnym). Jeśli nie wiecie dlaczego, to w fazie nauki polecam odłożyć pogrzebowy kolor. Popatrz na dowolne zdjęcie. Cienie zazwyczaj mają kolor ciemniejszego bazowego koloru, a nie czerni (chyba, że na obiekty pada światło punktowe, a nie rozproszone, wtedy cienie mogą być nawet czarne, ale takie zdjęcia są rzadkością). Odłóż czarny, choćby w ramach eksperymentu. Bo rezygnacja z tego koloru w cieniach to odwaga. No chyba, że rysujecie ilustracje czarno-białe, to wtedy to normalność.
Teraz Was zaskoczę. Kredkę czarną trzeba jednak mieć. Często się przydaje do:
- cieniowania najczarniejszych miejsc w portretach czarno-białych, bo nie odbija tak “ślisko” światła jak ołówek,
- rysowania źrenic, czarnych włosów,
- najciemniejszych fragmentów obrazków, które zawsze się zdarzą, czarnych obiektów itp.
Podsumowanie: spróbuj dobrać kolory kredek do tematyki, nastroju swoich rysunków. Nie bój się, że nie ma w Twojej palecie barw np. niebieskiego – może go zastąpić turkusowy. Jeśli chcesz rysować wszystko albo nie wiesz co, kup różne kolory.
Na jakim poziomie “zaawansowania” chcesz kredki?
Odpowiedź na to pytanie zahacza o powszechną harmonię gospodarczą wszechświata, która rzecze, że im coś jest lepsze, tym droższe. To prawo obowiązuje podobnie w branży odzieżowej: ubrania z najwyższej półki są superdrogie, ale i jakościowe, a ubrania z sieciówek niszczą się po kilku praniach. Lecz nie zawsze tak jest i prawdziwa tropicielka okazji znajdzie wełniany sweter za kilkadziesiąt złotych w lumpeksie, a sweter wysadzany złotymi nićmi w pralce się smutno zmechaci.
Kredki podzielę na 3 główne półki. Różnią się one cenami między producentami, dlatego wybrałam jednego, aby ujednolicić cennik i wyeliminować czynniki zaburzające, które wynikają z polityki wykonywania kredek między firmami.
W nawiasie wpisałam przykład kredek różnych rodzajów jednej firmy.
- Kredki dla amatorów. (Jumbo Faber-Castell)
- Kredki dla studentów ASP, do nauki rysowania. (Goldfaber Faber-Castell)
- Profesjonalne. (Polychromos Faber-Castell)
Różnica jest odczuwalna, gdy weźmiemy do ręki kredkę Polychromos a kredkę “zwykłą”. Choć to też zależy od wrażliwości człowieka, bo nie każdy dostaje wyrzutu dopaminy, gdy do ręki bierze jakąkolwiek w ogóle kredkę.
Dlaczego lubię profesjonalne kredki?
Metafora kuchenna
Gdy rysuję profesjonalnymi kredkami, to mam wtedy podobne uczucie jak kucharz, który kroi warzywa profesjonalnym nożem, dla którego ogórki i cebule są jak niewidzialne. Takim ostrzem kroi się niebiańsko, nawet amatorowi. Ale amator i tak nie pokroi warzyw tak szybko jak szef kuchni. Dla niego “zwykły” drogi nóż – sporo tańszy od profesjonalnego – będzie i tak spełnieniem marzeń wśród stępionych ostrzy z Ikei, które zalegają w jego domu.
Czy różnica między takimi nożami będzie dla Ciebie odczuwalna? Jesteś za nią w stanie zapłacić konkretną kwotę? A może zakładasz, że niedługo staniesz się wybitnym szefem kuchni, który będzie musiał i tak wymienić nóż na szybkotnący tasak? To sprawa bardzo indywidualna.
Mniej, ale lepiej
Jestem typem człowieka, który lubi mieć mniej, ale lepsze. Dlatego w dziedzinie rysowania, chętnie obcuję z rzeczami dobrze wykonanymi (co, niestety, zazwyczaj oznacza drogimi). Nawet jeśli różnica między kredkami ze średniej i najwyżej półki jest teraz dla mnie niezauważalna, to wiem, że po roku już może być widoczna – dlatego inwestuję w przyszłość.
Poza tym uwielbiam, gdy ludzie wykonują przedmioty, które same w sobie są dziełem sztuki. Kojarzy mi się to z warsztatem rodzinnym, który kultywował udoskonalanie obróbki przez pokolenia, sercem syna założyciela wkładanym w wykonanie produktu oraz latami dopracowywania receptury. Lubię trzymać w rękach coś, co nie jest kichą. Jestem w stanie znieść niewygody postaci niedoboru kolorów, jeśli tylko mam szansę rysować czystą jakością. Dlatego w moim przypadku idealnym rozwiązaniem okazało się kupienie paru kolorów Polychromosów i dokupywanie co jakiś czas potrzebnych mi kolorów. Nawet gdy ich nie użyję, to widzę w wyobraźni moje wnuki znajdują na strychu te kredki i mówią “kiedyś to była jakość”.
Ładniej wszystko wychodzi, bo sama “lepsza” kredka nie pobrzydza nam rysunku złym blendowaniem czy zostawianiem okruszków z rysika. Kredki z niższych półek też nie muszą tego robić, ale trzeba wiedzieć które to są. Bo nie chcemy trafić na te gumowe, prawda?
A może taniej, ale więcej?
Przedstawiłam mój punkt widzenia, ale Ty zastanów się, czy wolisz mieć mniej kredek dobrej jakości, ale wtedy kombinujesz z łączeniem kolorów, rysujesz “niebieskie twarze”, bawisz się stylem i kolorystyką, czy preferujesz większą swobodę, ale kredki gorszej jakości (które na początek zupełnie wystarczą). A może stać Cię na profesjonalny duży zestaw?
Dla mnie kupienie kilku droższych okazało się świetnym rozwiązaniem – nie mogłam narysować wszystkiego, ale rekompensowało mi to używanie jadących po papierze jak masełko Polychromosów. Poza tym przyznam się, że miałam tańszy zestaw wszystkich kolorów kredek, które czasem mi pomagały.
Taki zestaw kredek “tańszy”, ale wszystkomający ma również zalety. Na papierze często nie widać aż takiej różnicy, jeśli rysunki są proste i nie zależy nam blaknięciu z czasem i wodo-wiatro-zimno-kulo-niewiemcojeszcze-odporności, a mamy kolorystyczne pole do popisu. Rozważ opcję tańszy zestaw kolorowy + wybrane barwy na sztuki.
Podsumowanie kredkowe
Co dla ciebie bardziej się liczy – wielorakość kolorów czy obłędny sposób rysowania kredką, a może odporność na światło, bo chciałbyś malować wiekowe portrety? Albo wszystko na raz? Zbadaj swoją wrażliwość i portfel dźwigający potencjalne przyszłe wydatki artystyczne – i wybierz satysfakcjonującą opcję.
Są ludzie, którzy uważają, że nie ma żadnej różnicy między jedwabną bluzką a bluzką z poliestru. Jeśli są pozbawieni takiej umiejętności, to nie spostrzegą tej różnicy również między Polychromosami a Bicami Evolution Stripes (ała!) – a to jest jak dobro i zło.
Ołówki
Polecam na początek wybrać przynajmniej 3 ołówki różnej twardości. Dlaczego nie jeden? Bo jednym ołówkiem uzyskamy płaski rysunek.
Nawet, jeśli jeszcze nie wiemy, po co, to warto kupić kilka ołówków, bo przyzwyczaimy się do obcowania z ołówkami różnej twardości i nauczymy się wybierać odpowiedni w danej chwili. A poza tym przydadzą się do szkiców.
Blok – wyzłacany z aksamitem czy z czerpanym papierem?
Papier ma znaczenie – to nie jest tak, że kredki na jakimkolwiek rysują tak samo. Najlepiej sprawdzić to eksperymentalnie, bowiem jest dużo kombinacji kredki+blok.
Zastanów się nad kolorem kartek, gramaturą, fakturą, liczbą kartek.
Do szybkich szkiców wystarczy zwykły szkicownik lub zwykłe kartki do drukarki. Dobry gładki blok Cansona można kupić w niskiej cenie za ok. 2-3 zł. Jeśli chcesz sięgać wyżej, to wybieraj bloki “dla studentów” lub “profesjonalistów”. Jak je poznać? Nie martw się, zauważysz, cena rzuca się w oczy.
Kolor kartek to kwestia waszych preferencji. Zależy mi na tym, byście wiedzieli, że istnieją bloki o kremowych, szarych lub brązowych kartkach. I na nich również się super rysuje! Bo można np. zaznaczyć białą kredką odblaski i jasne obszary.
Gramatura – inaczej ciężar papieru. Albo bardziej życiowo – grubość papieru. Warto wybierać kartki nieco grubsze. Jeśli zależy Wam na wyjątkowo grubych, to pamiętajcie, że zazwyczaj są droższe i jest ich mniej w zestawie.
Faktura – jeśli nie kupisz bloku do akwareli, to nie powinieneś mieć problemu. Bloki dzielimy m.in. na gładkie (smooth) i ziarniste (grained). Na gładkich dobrze widać najmniejsze szczegóły, są “bardziej śliskie, mniej szorstkie” – linie nie wyglądają ani trochę jak kreda na chodniku. Do ziarnistych bardziej czepia się grafit – to może być wygodne, ale narysujemy mniej szczegółów. Lubię takie i takie bloki – zbadaj swoje upodobanie.
Liczba kartek – jeśli kupujesz blok po raz pierwszy, nie warto rzucać się na liczbę 50-200, nawet jeśli ktoś bardzo blok poleca, a opinie w internecie są pochlebne. Nie znasz bloku, nie ryzykuj. No, chyba, że lubisz :D.
Przydatne bonusy
One zawsze cieszą, a czasem się nawet przydają :).
- biały żelopis – przyda się do rysunków najbardziej – białe, drobne elementy (odblaski, kropeczki), których nie wybieli żadna kredka nie są dla niego wyzwaniem
- metalowa temperówka – bo nie taka droga jak elektryczna i nie taka lipna jak plastikowe
- gumka chlebowa – gumka, którą się nie wyciera, ale dotyka rysunku, wymazując w ten sposób
- wiszery – bo nie rozmazujemy palcem! Jeśli wacik do uszu ci straszny i cię męczy (nie dlatego, że nim czyścisz uszy tylko wykorzystujesz do rozcierania), to wiszery będą okej
- podstawka do rysowania, bo rysowanie na płasko bywa złudne przez perspektywę płatającą figle. Myślisz, że dobrze narysowałeś twarz, a tu jednak dobrze wygląda tylko z twojego punktu widzenia, bo na wprost jest jakaś taka… rozciągnięta. Podstawka niweluje ten efekt (ewentualnie wstawanie i patrzenie z góry przy rysowaniu).
Poniżej pokazane, o co chodzi z podstawką do rysowania.
O takich dodatkowych fajnych przyborach pisałam we wpisie Co chcę dostać artystycznego pod choinkę.
Szybkie rady dla początkujących
- rysuj dużo szybkich szkiców, to bardziej uczy niż jeden rysunek wykonany w 20 h
- poprawiaj ten sam obiekt wielokrotnie i rysuj go jeszcze raz i jeszcze raz – obok na nowo – uczysz się w ten sposób
- krótki filmik o anatomii rysowania da ci bardzo dużo – wiedza to klucz do sukcesu
- popatrz jak robią to inni i staraj się ich naśladować – wybierz sobie artystę, którego styl i sposób rysowania bardzo Ci się podoba i ćwicz na jego przykładach (nie znaczy to, że masz publikować te szkice ćwiczebne jako swoje!)
Stasia nie wygrała konkursu. Poczuła się taka mała, gdy ujrzała, że jej rysunku nie było nawet w gablotce wyróżnionych. Piekło ją wszystko w środku, gdy obok skakała z radości Basia.
Jednak Stasia miała teraz wiedzę, zestaw do rysowania i kolejną szansę już za rok…
Tylko że problem jest w tym, że ja chce sie rysować profesjonalnie, to najpierw trzeba opanować podstawy czyli np. bryły, tzw technikę ołówka, światłocień, itp. Nie można sie odrazu rzucać sie na głęboka wode i sięgac po kredki. Wtedy nic z tego nie wyjdze. ale jak ktos rysuje bo rysuje i nie chce sie nauczyc to jest całkiem co innego . Ja nikogo nie chce obrazic, i nie hejtuje (bo nie nienawidze hejtu) .. 🙂
To prawda – wszystkie zagadnienia, o których mówisz warto to opanować. Myślę, że można sięgnąć po kredki przed np. ołówkiem, bo wierzę, że nie ma jednej prawidłowej drogi nauki. Wyobraźmy sobie, że dana osoba uwielbia kredki i to dzięki nim uwielbia w ogóle do rysowania siadać. Będąc ciągnięta motywacją do rysowania dzięki kredkom może w międzyczasie jakby “cofnąć się” do nieopanowanych jeszcze technik – chociaż cofnąć to raczej złe słowo. Raczej – poszerzać swoją wiedzę, wybierając kolejne zagadnienia.
Myślę, że nie trzeba iść po kolei i np. zaczynać od światłocienia – można np. dobrze nauczyć się dynamizmu rysując sam lineart i również być w tym profesjonalistą – nie ma bowiem artysty, który umie narysować wszystko. Jeśli rysuje wspaniale ludzi, to nie znaczy, że rysuje też wspaniale krajobrazy. Trudno określić więc, kiedy się “rysuje profesjonalnie” – artysta ciągle musi się rozwijać i stopniowo poznawać coraz to nowe obszary. Jeśli jednak wykonuje wybitny lineart, ale nie umie cieniować brył, czy to znaczy, że nie jest profesjonalistą?
Bardzo ciekawy wpis, wszystko dogłębnie wyjaśnione 🙂 Ja sama używam kredek akwarelowych Mondeluz KOH-I-NOR, jestem do nich przyzwaczajona i zrzyta na pewnien sposób 😀 Jednakże co do ołówków to nie mam doświadczenia i dopiero próbuję się rozwijać w tej materii.
Też mam te kredki i bardzo fajnie się sprawdzają jako akwarelowe (do nanoszenia pigmentu) – bo jako zwykłe kredki zostawiają takie “okruszki”, co mi nie odpowiada :D. Ale czy nie ważniejszy jest sentyment? Bo kto powiedział, że najlepsze znaczy spełniające jakieś normy? 😀
Rozwijaj się, rozwijaj! Powodzenia 🙂