Współpraca z klientem to ciekawy przypadek ścierania się dwóch światów pomysłów. Uśrednianie ich i kompromisy. Czyli to, co uwielbiam robić.
Dobrze znamy klientów, którzy chcą sprawdzić różne wersje. Chcą rysunek poziomy, ale potem jednak pionowy. Albo kolorowy, ale kusi ich, by ujrzeć też czarno-biały. A może jednak ręka niżej, a może w ogóle inna poza. Jest to zupełnie normalne, bo, choć mogą zdawać się irytujący, to w ich sytuacji robimy dokładnie to samo. Chcemy, by ktoś zrealizował naszą wizję i nie chcemy zostać z rysunkiem, w którym irytuje nas jakiś drobny szczegół. Szczególnie jeśli pracujemy nad logo.
Jak się komunikować?
Każdy z nas myśli inaczej i widzi zupełnie inne rzeczy, gdy słyszy jedno słowo np. “garnek”. U jednych jest to myśl o parującej zupie w czerwonym garnku, a u kogoś głuchy odgłos metalu.
Dlatego warto komunikować tak, aby słowami zbliżyć się do tej samej abstrakcji. Nie chcemy rysować 100 rysunków w całości, bo taka komunikacja trwałaby wieki. Klient prawdopodobnie będzie ubierał swoje myśli w słowa, a nie rysunki.
Będzie to polegało na ciągłych sprzężeniach zwrotnych w postaci szkiców i potwierdzeń typu:
klient mówi: “Chcę to i to”,
a Ty na to: “Zrozumiałam, że chcesz to i tamto”,
klient na to: “To, ale bez tamtego, i z tym”.
Ty odpowiadasz: “To i to?” itd.
Aż docieracie do momentu, w którym myślicie, że myślicie to samo. Wtedy najlepiej zacząć szkic.
Na każdym etapie miej pewność, że zrozumiałeś klienta. Jeśli nie jesteś pewny, pytaj.
Rób etapami
Tzn. “chciałbym kobietę, która siedzi na kanapie i czyta książkę” – wyobraź sobie przez chwilę, co ujrzałeś. Załóżmy, że bez żadnych pytań namalujesz siedzącą po turecku, na wprost, kobietę na nowoczesnej kanapie. Napocisz się tylko po to, by okazało się, że kobieta miała być tęższa, starsza, siedząca z nogami opuszczonymi na staroświeckiej kanapie. Całość w ciemnych kolorach. Dlatego zawsze należy pracę oddawać etapami. Nawet, gdy myślisz, że wszystko idzie ok. Od tej reguły są wyjątki – jeśli wiesz, że jest duże prawdopodobieństwo, że praca się spodoba, bo robisz wszystkie w jedynym stylu albo końcowy efekt jest zupełnym WOW w porównaniu do nędznego w prezentacji szkicu.
Pleć szczątkowe informacje
Ze Zbigniewem, który zamówił ilustrację, współpracowało się wzorcowo. W ciągu 2 lat – bo od wtedy zaczęłam zajmować się rysowaniem na poważnie – z każdą osobą pracowało mi się super. Mimo, że nie wymagam płatności z góry, to wszyscy w terminie zapłacili i wszystkim podobał się efekt końcowy. Jednak nie od początku było różowo, bo pamiętam pierwsze zlecenie sprzed laaat, które nie dokońca mi wyszło :D. Ale ile mnie nauczyło!
Zbigniew odpisywał szybko i opisywał dokładnie, jaki nastrój chce osiągnąć. Słowem, ogólnie wiedział czego chce. A jak nie wiedział, to szukaliśmy razem rozwiązania, bazując na szczątkowych informacjach. Cały taki proces to świetna zabawa i jeśli lubisz odkrywać czyjeś myśli, aby je urzeczywistnić, polecam taką pracę.
Odpowiadaj szybko na maile
W głowie dźwięczą mi słowa, że klient postrzega firmę za profesjonalną i godną zaufania, jeśli ta odpowiada szybko na maile.
Nawet, jeśli nie masz nic do odpisania, daj znać, że przeczytałeś.
Jeśli nie planujesz się zająć tematem w ciągu dwóch dni, i tak napisz klientowi, że zajmiesz się tym za dwa dni. On będzie wiedział, że za dwa dni coś otrzyma i nie będzie niespokojny przez ten czas, że nikt mu nie odpisuje.
Nawet jeśli rysujesz i chcesz wysłać na dwa dni całość, to on przecież nie wie, że Ty w tym czasie pracujesz i czeka w niepewności – napisz mu o swoich planach!
Studium przypadku
Problem do narysowania: Logo filmowe w formie japońskiej ilustracji. Syzyf wtaczający kamień.
Zaprezentowałam 3 szkice, jak sobie go wyobrażam. Jeśli chcesz wiedzieć, jak wykonuję rysunek od szkicu po kolorową wersję krok po kroku, to opisuję to w tym wpisie.
Zaakceptowaliśmy drugą wersję. Ja zadowolona, zaczęłam na tej podstawie budować Syzyfa. I choć kolory Zbigniewowi się podobały, miał na myśli tylko to, że Syzyf będzie jak na drugim szkicu zwrócony w lewo – w mniej więcej takiej pozie, ale nie dokładnie tej.
Zaczęliśmy dyskutować i wymieniać się referencjami (3 ilustracje pod spodem). Zbigniew opisał, co go urzeka z drugim obrazku (2). Dlaczego lubi japoński styl i co sprawia, że ilustracja mu się podoba. Mówił o spokoju, który maluje się na twarzy starców i ich ułożeniu nóg. Są spracowani, ale wydają się szczęśliwi. Nazwa logo-ilustracji to “Szczęśliwy Syzyf” i powinna nawiązywać do studia filmowego. Szczęśliwy nie ma być dosłownie, ale właśnie w klimacie tych spokojnych starców. Syzyf ma być krzywy, nieco starszy, a szczęście niedosłowne. Kontrastujące z burym krajobrazem, ale nie mrocznym.
Dyskutowaliśmy przez telefon o nastroju ilustracji. Zbigniew mówił emocjami, a moją rolą było za pomocą kresek i kolorów oddać te emocje.
Zbigniew zmontował swoją wizję na pierwszej ilustracji (1).
Zrób research
Wybraliśmy Syzyfa. Aby rysunek nawiązywał do japońskiego stylu powinien być pionowy. Dodatkowo wyróżniać się “płócienną” fakturą. Zaczęłam kopać w japońskich ilustracjach. Moim źródłem poszukiwań konkretnych jest zazwyczaj Instagram, Pinterest i Google grafika. Kolorystyki są często beżowo-wyblakłe, ale nie brakuje też takich żywych kolorów w nieoczywistych zestawieniach. To właśnie kolorystyka tego typu wygrała. Kolory są płaskie, więc taki akcent powinien być. Do tego linie, które są wyjątkowo specyficzne. W połączeniu to wszystko daje efekt japońskiej ilustracji.
Spodobały nam się 3 ostatnie pomysły. Szczególnie ciemne niebo z czerwonymi chmurami. I to by wygrało, gdyby nie fakt, że to jednak powinna być ilustracja-logo, a nie tylko ilustracja. Ma więc być bardziej czytelna. Ostatecznie Zbigniew zdecydował się na ostatnią wersję.
Nawiązanie do studia w kuli sprzętu filmowego jest oryginalne, ciekawe i może nawet nieco zabawne.
Dodałam ramkę, bo “zawsze będzie można ją usunąć”. A poza tym ramka sprawia, że wszystko jest jeszcze bardziej japońskie.
Pamiętajcie – rysunek nie jest skończony, kiedy wygląda na skończony. Skończony jest wtedy, gdy jest w ramce.
Finał
Syzyf wyszedł pokurczony i starawy – dokładnie taki, jaki miał być!