Czytając ten wpis, dowiesz się:
- Jak uzyskać kremowy kolor skóry?
- W jakie kolory farb akwarelowych się zaopatrzyć i które są najczęściej używane?
- O czym warto pamiętać, aby malować skórę, która przypomina tę realistyczną?
Od stycznia zrobiłam kilkanaście portretów akwarelowych. Moja zmagania możecie zobaczyć na instagramie, a część w moim portfolio.
Lubię myśleć i analizować. Dlatego znajdziecie w tym wpisie same smaczki. Nie typowe treści powielone i zebrane z wielu blogów. Ale moje własne przemyślenia i nietypowe rozwiązania. Lecimy!
Technika malowania skóry
Malowanie akwarelami przebiega od najjaśniejszych warstw do coraz ciemniejszych. Podobnie jest ze skórą. Najwygodniej zacząć od techniki mokre na mokrym. Tzn. czystym pędzlem lub syntetycznym pędzelkiem na wodę rozprowadzamy samą wodę na papierze w miejscu, w którym jest skóra. Nie martw się, woda nie rozleje się na boki – jeśli nie nałożysz jej za dużo. Nadmiar zbierz chusteczką.
Zaczynamy od najjaśniejszych kolorów. Akwarele działają tak, że jasność uzyskujemy poprzez mieszanie farby z wodą i uzyskiwanie prześwitu papieru. Jeśli chcesz uzyskać biały kolor, po prostu zostawiasz białą kartkę. Nie miesza się białej farby, jak w akrylach, aby rozjaśnić dany kolor.
Dzięki wiedzy, jak działają akwarele, możesz domyślić się już, że kolor skóry uzyskujemy poprzez połączenie brązowopodobnych kolorów z dużą ilością wody. Jakie kolory dokładnie mieszać – napiszę o tym za chwilę.
Jasny, rozwodniony kolor nakładamy na mokrą powierzchnię rysunku. Zazwyczaj na początku robię to równomiernie, zostawiając ewentualnie białe miejsca, jeśli takowe widoczne są na referencji.
Akwarela lubi warstwy i wysychanie przed nałożeniem kolejnej. Nie trzeba, a wręcz nie należy się spieszyć i próbować uzyskać właściwego koloru od razu. Dlatego na początku wygląd skóry może zniechęcać nas do dalszej pracy. Rysunki te na tym etapie wyglądają naprawdę dziwnie.
Ale trzeba się przemóc i przebrnąć. Dodanie ciemnych akcentów – oczu, brwi, ust sprawia, że rysunek nabierze od razu rysów. Nie należy się jednak z tym spieszyć i nakładać ciemnej akwareli na początku! Farba ciemna rozmyje się, jeśli będziemy chcieli jeszcze później pracować nad skórą. Nie chcę sobie tego nawet wyobrażać.
W miarę postępowania prac można stopniowo przechodzić do ciemniejszych kolorów. Taki jest urok tej techniki.
Jeśli jesteś początkujący w akwarelach i chcesz zobaczyć jak tworzę taki portret krok po kroku, przeczytaj ten wpis.
Kolory skóry. Jakich używać?
To jest bardzo ciekawy temat. Zanim przejdziemy do koloru skóry, to wpierw przyjrzyjmy się paru zdjęciom.
Nie dość, że kolorów skóry jest mnóstwo, to światło (a nawet obiekty wokół osoby!) znacząco wpływa na jej kolor. Ale spokojnie. Odcień skóry oscyluje wokół brązów, pomarańczów i czerwieni. I to te kolory będą najbardziej potrzebne.
Z palety Van Gogh
Od firmy Royal Talens dostałam paletę Van Gogh 12x10ml Pocket z 12 kolorami. Do skórnych kolorów używałam z niej najczęściej:
708 – Payne’s Grey – a tak naprawdę to taki przyćmiony czarny, lekko granatowy po rozcienczeniu
227 – Yellow Ochre – miodowy, gdy jest gęsty, ale przy rozwadnianiu staje się bardziej jaskrawy i żółtawy
411 – Burnt siena
370 – Permanent Red Light – czerwień Ferrari, wchodząca nieco w pomarańcz
331 – Madder Lake Deep
506 – Ultramarine Deep – niebieski, chabrowy
Na próbniku ze zdjęcia powyżej widać numery farb. Nie były to jedyne kolory, których używałam w tworzeniu skóry akwarelowej, bo czasem zdarzyło mi się wmieszać żółty czy zielony. Jednak w porównaniu z wymienionymi kolorami zdarzało się to o wiele rzadziej.
Warto jednak zapatrzeć się w całą paletę podstawowych 12 barw, nawet jeśli myślimy, że nie będziemy używać wszystkich. Są to specjalnie dobrane kolory. Z mieszania ich da się stworzyć wszystko. A czasem warto dodać kroplę innego koloru, by uzyskać TEN interesujący nas odcień. Poza tym nigdy nie wiadomo, czy nie przyjdzie nam namalować postaci wśród zielonych liści.
Półkostki Rembrandt
Prócz paletki Van Gogh firma wysłała mi 5 sztuk półkostek Rembrandt. Kolorki również widoczne są na próbniku na górze. Zaczynają się od litery R. Kolory te są mniej jaskrawe, bardziej poważne. Pasowało mi to bardzo przy nanoszeniu koloru skóry.
Wszystkie z tych odcieni półkostek okazały się przydatne. Najmniej używałam ochry żółtej, gdyż taki sam kolor był w palecie Van Gogh – i faktycznie w praniu okazały się bardzo podobne. Ten z palety Rembrandt jest jednak nieco ciemniejszy, mniej jaskrawy. Poważniejszy.
Prawdziwie zbawienne okazały się sepia i sienna palona. Te dwa brązy były zdecydowane i nieco zimniejsze niż jedyny brąz w palecie Van Gogh – sienna palona (411), co idealnie nadawało się do portretów. Trudno było mi poprzez mieszanie kolorów z palety Van Gogh uzyskać takie odcienie. A mówią, że jeśli mieszać nie musisz, to lepiej tego nie rób. Im więcej kolorów ze sobą połączysz, tym bardziej tracisz czystość barwy i zbliżasz się ku błotu.
Przyznam się, że sama nie doświadczyłam jeszcze tego efektu i nie widzę w nim na razie nic złego. Ale mówią, żeby uczyć się na cudzych błędach, więc ostrzegam o tym. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o pigmentach, z których składają się farby akwarelowe, przeczytaj ten wpis na blogu akwarelami.pl.
Był jeszcze bardzo przydatny Carmine, i gdybym nie miała odcienia 36 Kuretake, to byłaby to moja ulubiona czerwień. Carmine jest idealne do ludzkiej skóry – nie jest ordynarnie czerwone, ale czerwone w taki… bogaty sposób. Nie umiem inaczej tego określić. Dodasz ją do skóry, a ożyje.
Został jeszcze fioletowy R568, który okazał się… niezastąpiony! Ale o nim i o niebieskich odcieniach w kolejnym akapicie.
Niebieska skóra? Koniecznie!
Skóra jest substancja cienką, dlatego widać pod nią krew i niebieskawe żyłki. Czerwień i… niebieski to kolory, które ożywiają twarz. Dzięki nim nie wygląda jak z gumy czy plastiku.
Światło potrafi sprawić, że uszy, palce czy skrzydałka nosa wydają się czerwone pod światło. Ten efekt nazywa się translucency – po polsku przeświecający. Ten sposób patrzenia na skórę, jako cienką powłokę, pod którą znajduje się krew, pomaga uzyskać żywą twarz.
Ale gdzie w tym wszystkim niebieski? Aby to zrozumieć, trzeba znać ogólną zasadę: cienie w rysunkach zazwyczaj są zimniejszym odpowiednikiem koloru bazowego. By skóra wyszła jeszcze naturalniej, nie wystarczy użyć zimnego brązu, ale właśnie niebiesko-fioletowych odcieni. Kojarzycie niebieskawe żyłki pod skórą? To właśnie ten fakt sprawia, że niebieski wygląda naturalnie – w odpowiednich miejscach, dodajmy! Są to np. okolice szyi czy okolicy między oczami, po boku nosa.
Stąd użycie fioletu R568, który jest połączeniem czerwieni i niebieskiego, jest bardzo uzasadnione!
➤ Zobacz jak w tym rysunku digitalowym Zeldy szyja jest potraktowana niebieskawym kolorem, a wcale nie wygląda to tak dziwnie jak by się mogło wydawać.
Czasem skóra ma tendecję oliwkową i żyłki przybierają bardziej zielonkawy wygląd. Jeśli dodamy światło, które wspiera ten efekt, to możemy uzyskać prawdziwie zielone fragmenty. Na rysunku powyżej światło odbija się dodatkowo od zielonej bluzki, dlatego szyję potraktowałam również zielenią.
Genialny tip
Jak odnaleźć te wszystkie dziwne kolory na pozornie gładkiej i kremowej skórze? Czasem decydują lekkie zmiany odcienia, a przecież musisz ujrzeć czysty kolor, który masz zmieszać. Odkryłam przez przypadek świetną metodę. Bug, który jest featurem (tzn. błąd, który okazał się być zaletą).
Przełożyłam referencję na telefon, aby wygodniej mi się z niej rysowało. Messanger spowodował utratę jakości zdjęcia i powstała kasza, która upraszcza pewne kolory. Różnicę widać na porównaniu poniżej. W rzeczywistości, na ekranie telefonu, była jeszcze bardziej zauważalna.
Zbliżając fragmenty obrazu dopiero widać uproszczone kolory. Na brodzie pojawiła się odrobina niebieskiego i żółtego – wcześniej nie dało się tego zobaczyć. Przy oku widać fragment zielonego i pomarańczowego o wiele wyraźniej. Nad brwią widać niemal wszystkie kolory.
Nie wiem jakie ograniczenie przetwarzania obrazów powodują to, że na brodzie pojawiają się aż tak wyraźne niebieskie piskele, ale w tym wypadku ten bug działa na moją korzyść. To wyolbrzymienie sprawiło, że mogłam rozłożyć kolory na skórze na czynniki pierwsze. Co ciekawe dodanie takich odważnych barw sprawia, że skóra, paradoksalnie, wygląda realistycznie.
Wykończenie skóry
Jeśli na skórze pojawiają się piegi, lubię wykończyć je kredkami. Wyraźne odblaski domalowuję białą akwarelą z zestawu Van Gogh, białym akrylem lub białym żelopisem Sakura.
Ten etap koniecznie trzeba dodać. Realizm skóry wbija wtedy wyższy level.
Malowanie skóry to bardzo przyjemny etap. Lubię go o wiele bardziej niż malowanie włosów, ale mniej niż domalowywanie oczu i ust.
Dajcie znać, czy wpis jest przydatny i jakie Wy macie patenty na malowanie portretów akwarelami! Jaki kolor ma Twoja skóra?
Lovely Web-site, Stick to the very good work. Appreciate it!