Mówią, że szybciej jest uczyć się na błędach i odkryciach innych. Jeśli chcesz oszczędzić cenne minuty życia, przeczytaj 13 porad ratujących przed godzinami nieplanowanej pracy po nocach.
Co zyskasz? Spokojne sumienie przed każdą współpracą, wcześniejsze przygotowanie na wypadki losowe, porządek (zamiast: “a gdzie był ten plik z wersją zielonego drzewa po lewej stronie, ale z przezroczystością i pomniejszony?”), satysfakcjonujący efekt końcowy. A przede wszystkim zadowolenie swoje i klienta.
Umów się wcześniej na konkretną kwotę.
Raz tego nie zrobiłam. Naprawdę :). To była moja pierwsza współpraca, w której najwięcej się nauczyłam. Dlaczego? Bo popełniłam najwięcej błędów. Dobrze, że przydarzyły mi się one szybko.
If I had to live my life again, I’d make the same mistakes, only sooner.
~Tallulah Bankhead
Niepewność, jaka jest ostateczna kwota bywa strofująca. Podaj więc cenę na samym początku – z dokładnością co do złotówki. Wtedy Ty i klient będziecie spali spokojnie.
Jeśli dokładnie nie wiadomo, jak duży będzie zakres pracy i w którym kierunku projekt będzie zmierzał, to podzielcie pracę na etapy, co do których macie pewność, że się pojawią (np. szkic, wykonanie projektu). Wyceńcie każdy osobno, a decyzję co dalej podejmiecie później, gdy wizja się wyklaruje.
Ustalcie z klientem termin zapłaty. Bo pamiętaj, że nie każdy ma pieniądze od razu na zawołanie – szczególnie pod koniec miesiąca ;).
Umów się wcześniej, co wchodzi w skład umówionej kwoty.
Niby wiadomo, że trzeba narysować np. wiewiórkę Marysię na plakat reklamujący przedszkole, ale niuanse mogą wyjść na etapie oddania.
Dla klienta oczywiste wtedy będzie, że wiewiórka będzie widniała na wielgachnym plakacie budynku, więc nawet o tym nie wspominał. Ty za to w głowie miałeś mały plakacik na korytarzu. Ustal na samym początku format i technikę wykonania (rastrowo/wektorowo).
Z góry określ, jakie pliki wyślesz. Czy dołączysz takie umożliwiające modyfikację rysunku? Zdecyduj, czy zgadzasz się na to, aby wiewiórkę ktoś później zmieniał.
Im więcej szczegółów określisz, tym lepszą wizję klienta zrealizujesz (niekoniecznie, tym ładniejsze będzie dzieło – ale o tym w punkcie 7.). Zapytaj o preferencje co do stylu, kolorystyki, a nawet pozy. Gdy klient mówi, słuchaj (o tym więcej w punkcie 6.).
Jeśli wiesz, co dokładnie masz wykonać i jesteś gotów wyskoczyć do pracy, zaliczyłeś tę lekcję celująco. Jeśli masz mieszane uczucia, dużo pytaj i rozwiewaj swoje wątpliwości.
Określ, ile poprawek zrobisz w cenie.
Jest to asekuracyjna opcja. Nigdy z niej nie korzystam, ale wiem, że czasem może być zbawienna. Nie używam jej dlatego, że to ustalenie pozbawia obie strony pewnej swobody. I stawia od razu naszą relację w świetle nieufności.
Sam dla siebie określ złoty środek – fajnie, gdy klient będzie mógł coś poprawić – to dla niego ratunek, gdy Wasze wizje się rozmijają.
Ale nie doprowadź do skrajnej sytuacji, w której będziesz produkować setki wersji – każda z inną, małą poprawką.
Najlepiej drobne poprawki wprowadzać pakietami tzn. klient zbiera ich np. 10, a Ty je nanosisz za jednym zamachem. Redukuje to czas ciągłego odpalania pliku i eliminuje pracę na wyrywki.
Jeśli klient pyta o opinie swoją rodzinę czy kolegów, rusza machina niekończonych się poprawek, bo każda z osób ocenia wg swojego gustu. Klient i grafik są bardziej wtajemniczeni, bo wiedzą jaki ma być odbiór logo, czemu ma służyć, dlaczego coś jest tak, a nie inaczej – działania są przemyślane, a mniej podyktowane osobistymi preferencjami.
Można ustalić liczbę poprawek małych i dużych. Jeśli się na to decydujemy, zróbmy to koniecznie na początku – i trzymajmy się tego.
Zastanów się, czy zgodzisz się na zmianę wizji w trakcie? Ile wersji projektu zaproponujesz?
Zbieraj inspiracje.
W ferworze pracy możesz zgubić niechcący myśl przewodnią lub odczucia co do dzieła klienta podane na samym początku. Dlatego spisz je sobie najpierw. Chodzi tu bardziej o emocjonalne skojarzenia.
Podam przykład.
Załóżmy, że Pani Zofia chciałaby zamówić logo dla swojej firmy. Mówi, aby było ono energiczne, zwiewne, ale kobiece. Koniecznie powinien wystąpić kolor czerwony, ale przyćmiony jakimś innym, bardziej stonowanym. Gdy zapiszesz sobie to wszystko na początku, nie zgubisz przesłania, bo będziesz mógł na każdym etapie pracy do niego wrócić.
Zrób wcześniej tablicę z inspiracjami np. na Pintereście (nawet wspólną, do której klient również ma dostęp – może wtedy komentować, co w danej inspiracji mu się podoba, a co nie). Zbieraj tam wszystko, co… może być inspiracją: palety kolorów, odczucia, linie, wzory, kształty, style…
Albo, opcja dla ludzi żyjących w tym drugim świecie (to chyba real się nazywało?) – mapę myśli na papierze, w której będą skojarzenia z efektem, jaki wywołać ma obraz.
Zrób folder.
Łatwo pogubić się w wielu informacjach, wytycznych i zdjęciach przesyłanych przez klienta. Zgromadź je wszystkie w jednym miejscu np. folderze, gdzie będziesz chować referencje, umowy, swoje pliki w różnych wersjach, swoje graficzne pomysły i szkice.
Nie pozwólcie, by referencje kisiły się w upchanym folderze Pobrane!
Jedno zlecenie – jeden folder. I życie staje się łatwe.
Dobrze się komunikuj.
Dobra komunikacja dotyczy obu stron, ale Ty możesz zadbać jedynie o swoją część.
Co więcej, jeśli klient zachowuje się w sposób, który na Ciebie źle działa np. jego wiadomości powodują u Ciebie takie objawy jak chęć uderzenia w monitor, niekontrolowane konwulsje i agresywne zwroty, to umów się z lekarzem lub farmaceutą to pamiętaj, że swoją komunikacją jesteś w stanie dużo zmienić. Dlatego nie ulegaj emocjom, zachowuj się profesjonalnie. Bądź uprzejmy i wyrozumiały.
Bo druga strona może mieć inną wizję i gust. I to nie jest niczyja wina. Nie każda niezgodność musi prowadzić do konfliktu. Niezgodność płci prowadzi przecież do czego innego :).
Zobacz, jak zupełnie inne wizje mieliśmy z klientem. Kto by pomyślał, że on wyobrażał sobie Syzyfa jako przygarbionego japońskiego staruszka. W tym artykule pokazuję, jak nasze początkowo odmienne wizje doszły do konsensusu, który zaowocował pięknym plakatem-logo.
Odpowiadaj szybko i nie każ na siebie czekać tygodniami.
Jeśli masz jakąś swoją wizję, argumentuj ją swoją wiedzą i doświadczeniem. Powiedz, dlaczego wg Ciebie te kolory czy kształty bardziej się sprawdzają. Dyskutujcie.
Nie realizuj swojej wizji, ale wizję klienta.
To, że nie pomachasz frywolnie pędzlem i nie strząśniesz kropel farby z pędzla na płótno zamaszystym i dzikim ruchem, nie musi być ograniczeniem. Potańczyć możesz w chwilach wolnych i przeznaczonych na kreatywną twórczość.
Nie próbuj na siłę zmieniać czyjejś ugruntowanej koncepcji. Jeśli uważasz, że jest niezbyt korzystna dla niego samego, zaproponuj swój pomysł, ale nie narzucaj. Nawet jeśli, klient nie jest pewien, jak to COŚ ma wyglądać, bo nie ma wyobraźni, to twoim zadaniem jest to z niego wyciągnąć. I realizować wyciągniętą wizję :). JEGO wizję.
No, chyba, że daje Ci totalnie wolną rękę albo nie wie, czego chce. O ile to pierwsze to z pewnością prawdziwa frajda, to drugie może na końcu zakończyć się rozczarowaniem i klient dojdzie do wniosku, że “nie wiem, czego chcę, ale to na pewno nie to”.
Pamiętaj, że grafika może spełniać różne role – np. zamiast tylko ładnie wyglądać, większe znaczenie może mieć przyciągnięcie uwagi lub przekazanie jakiejś treści emocjonalnej – i o to może komuś chodzić. Na pewno kojarzycie niezbyt ładne logo jakieś firmy, która odniosła sukces światowy.
Podam wam trochę skrajny, ale za to zastanawiający i śmieszny przykład.
Ostatnio, jadąc autobusem, zobaczyłam na ulicy logo zrobione w Paincie w 3 minuty – było tak śmieszne i nieprofesjonalne, że firma utkwiła mi w pamięci. Poza tym logo należało do niszowej firmy zajmującej się raczej mosiężnymi rzeczami – powiedzmy wykrajaniem desek. Takie logo sprawia, że myślimy o firmie jako taniej i swojskiej należącej do jakiegoś Pana Janusza (pozdrawiam wszystkich wspaniałych Januszów!). A przecież nie potrzebujemy, aby ktoś nam wykroił deskę laserem i za dużą kwotę. Logo przywodzi na myśl jakiegoś drwala, który, co prawda nie zna się na jakiś estetycznych kwiatkach, ale umie dobrze rąbać. Robi to dobrze i tanio. Logo spełnia swoją rolę. I zapada w pamięć.
Zawsze rób kopię zapasową!
Pogramy lubią się crashować, a nigdy nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Co jeśli Twój plik zostanie zniszczony lub będzie nie do odzyskania? Przygotuj się na możliwy armagedon i zawsze miej ZAKTUALIZOWANĄ kopię zapasową.
Kopia zapasowa wiele razy uratuje wam 4 litery albo nawet cały alfabet.
Kopia zapasowa wiele razy uratuje wam 4 litery albo nawet cały alfabet
Ale pamiętajcie, że kopia ma to do siebie, że zazwyczaj nie przydaje się wtedy, gdy ją robicie. Okazuje się najbardziej potrzebna, gdy jej nie ma.
Wniosek z tego jest jeden: i tak rób kopię zapasową.
Zapisuj co chwilę.
Bo crashe programów przychodzą niezapowiedziane jak teściowa w leniwą niedzielę.
Nikt nie lubi tracić przecież godziny niezapisanej pracy. Albo nawet intensywnych 15 minut.
Warto włączyć sobie w ustawieniach automatyczne zapisywanie co określony czas.
Bo crashe programów przychodzą niezapowiedziane jak teściowa w leniwą niedzielę.
Nikt nie lubi tracić przecież godziny niezapisanej pracy. Albo nawet intensywnych 15 minut.
Warto włączyć sobie w ustawieniach automatyczne zapisywanie co określony czas.
Może dorzuć jakiś bonus?
I nie chodzi tu od razu o dodatkowy obrazek i naręcze kwiatów w podzięce dla klienta. Ale np. zaprezentowanie grafiki na mockupie albo wcześniejsze wykonanie zlecenia jako miła niespodzianka.
Najpierw w stu procentach wykonaj dobrze zadanie, a dopiero potem myśl o bonusach, bo nie chcesz chyba polewać polewą ciasta, które jest zakalcem?
Poproś o referencję lub podziękuj za współpracę.
Punkt przez wielu pomijany, a tak miły i ważny. Lubimy, gdy klienci wracają, prawda? Poza tym sama współpraca wtedy toczy się przyjemniej.
Ja nie podejmuję bardzo wielu współprac, bo nie wszystkie są w zgodzie ze mną (np. nie chciałam, aby moje obrazki “zdobiły” plastikowe obudowy do telefonów – po prostu takowe mi się w ogóle nie podobają. Obrazki z nich schodzą i jeszcze ten pękający plastik… mART to również filozofia zrównoważonego życia zgodnego ze sobą, a więc również z naturą, szukanie piękna wokół, a ja po prostu nie widzę piękna w takim plastiku. Może kiedyś mi się zmieni, ale na razie nie).
Dbanie o współpracę i traktowanie jej jako coś więcej niż handel wymienny. To próba przelania myśli obcej nam osoby na formę graficzną i namacalną. Z czegoś niematerialnego – ludzkiej myśli – powstaje COŚ – za sprawą rozmowy, relacji trwającej choćby krótką chwilę. Istna magia.
A może umowa?
Schodzimy na ziemię. Jeśli chcesz lepiej zabezpieczyć swoje interesy, rozpatrz podpisanie umowy. Najczęściej wybieranym dokumentem jest pisemna umowa o dzieło. Miej przygotowany wcześniej szablon, który możesz lekko zmienić i dostosować do konkretnego zlecenia.
Pamiętajcie, że przekazanie praw autorskich majątkowych (znaczy tych, które pozwalają na czerpanie korzyści majątkowych poprzez sprzedawanie, rozpowszechnianie itp., a nie osobistych praw autorskich, które są niezbywalne) uprawnia Was do uzyskania kosztów przychodu aż 50% z kwoty, którą klient dał za dzieło (dane na rok 2018).
Rób to, co umiesz!
Bierz zadania, do których masz pewność, że masz wiedzę i umiejętności, by im sprostać. Wiem, że czasem trudno w siebie uwierzyć, ale chodzi bardziej o skrajności – “nigdy czegoś nie robiłem, ale myślę, że dam radę lub zrobię szybki tutorial”. Nigdy w życiu, chyba, że…
klient świadomie się na to pisze, bo np. ponad wszelkie dogodności tego świata ceni sobie Twój ponadprzeciętny gust estetyczny i ma wiarę w Twoje zdolności percepcyjne.
Unikaj też brania na siebie zadań, jeśli nie jesteście pewni, czy wyrobicie czasowo. Niewypoczęty i zestresowany grafik ma mocno ograniczoną kreatywność! A tu chodzi o jakość.
Dotychczas udało mi się pracować z samymi rzetelnymi, miłymi i zadowolonymi z mojej pracy osobami. Może to szczęście, a może zasługa tych 13 punktów? 🙂
Poza tym pamiętaj, że ludzie są z reguły uczciwi (mimo jakiś pojedynczych przypadków), więc nie podchodźcie do każdego nieufnie.
Jestem bardzo ciekawa Waszych propozycji na lepszą współpracę – z obu punktów widzenia. Podzielcie się myślami w komentarzach! Każda opinia jest cenna, szczególnie, że często myślimy, że coś jest oczywiste i inni myślą tak samo. A wcale tak nie jest!
Jeśli chcecie zobaczyć część zleceń, które wykonałam, zapraszam do zakładki Portfolio.
Bardzo pomocny wpis 🙂 Ja chętnie bym się dowiedziała jak taka umowa o dzieło ma wyglądać 🙂 Czy, zawsze zależy po stronie grafika jej stworzenie?
W umowie o dzieło powinny znaleźć się podstawowe dane osobowe (lub firmy) – imię, nazwisko, może być m.in. np. PESEL albo nr dowodu dla ułatwienia identyfikacji osoby.
Niekoniecznie, jeśli klient chciałby sam przygotować umowę, może taką wysłać grafikowi do akceptacji. Mogą również ustalić ją razem. Dobrze jednak mieć gotowy szablon, bo nie każdemu się chce przygotowywać umowę :).
Dzięki za odpowiedź, na pewno mi się przyda <3