Nie da się rysować na komputerze bez tabletu? Mówisz, że nawet się za to nie zabierasz? Widocznie nie jesteś zbyt zdeterminowany, aby wejść w digital painting. Udowodnij, że się mylę ;).
Dzisiaj tablety graficzne można kupić już od 100 zł, a trochę lepsze od 250-300 zł. Gdy byłam w gimnazjum, nie było tylu ofert, a kupno czegoś, co może się nie spisywać, nie wchodziło u mnie w grę.
Strasznie chciałam rysować na komputerze. Ściągnęłam Gimpa i odpaliłam, któryś z tutorialów na YouTubie. Wtedy nie dość, że było ich mało, to większość była wątpliwej jakości.
Pierwszy rysunek digitalowy wykonałam myszką w Gimpie. Było to oko. Szukałam tego tutorialu, na podstawie którego je narysowałam, ale nie mogę go już znaleźć. Kiedyś może było ich na YouTubie ze 3, a teraz jest ich setki, bardzo podobnych do siebie.
Cierpliwie, oko dziubałam myszką, przez 2 dni. Żyłam tym. Najgorsze były rzęsy, bo pamiętajmy, że w myszce nie ma poziomu nacisku, więc rozmiar i przezroczystość ustawiałam suwakami. Wtedy nawet nie znałam jeszcze skrótów klawiszowych. Czułam się jak ktoś, kto dzierga na szydełku dywan wielkości hali sportowej.
Byłam wówczas dumna z tego oka. Teraz, dla porównania po 10 latach, oko rysuję tak:
Biada temu, kto nie widzi różnicy. A naprawdę są i tacy.
Pain(t) był początkiem wszystkiego
Wspomniałam, że oko było moim pierwszym rysunkiem digitalowym. Mówię tak dlatego, że to oko było punktem przełomowym – było zrobione w Gimpie, wiedziałam jak powinno wyglądać i stanowiło wyzwanie.
Wcześniej jednak, mając ok. 7 lat tworzyłam w Paincie zamki, drzewka i słoneczka. Uwielbiałam to robić, bo mogłam ustawić je na tapetę Windowsa XP. Nie było wtedy w typowym polskim domu Internetu, więc tapeta inna niż domyśla była szpanem.
Będąc w 3 klasie, tworzyłam już ładniejsze kompozycje. Jedna z nich zajęła 2. miejsce w ogólnopolskim konkursie Bezpieczne Wakacje. To był szczyt szczęścia. I nagroda była porządna (chyba słuchawki z mikrofonem), a nie jakiś album o Parkach Krajobrazowych Polski.
Pamiętam, że zrobiłam go na informatyce w szkole i byłam z niego dumna. Nikt z mojego otoczenia nie rysował, więc nie miałam porównania, co można w Paincie zrobić. Nie wiedziałam, jak inni w moim wielu rysują, że można lepiej.
Zainspirowały mnie wówczas prace osób z klas 4-6, które zajęły 1. i 3. miejsce. “Tak można rysować?” Byłam w szoku, chciałam być jak Ci starsi.
Później w jakiejś reklamie w gazecie znalazłam ładną, ale stylizowaną na dziecięcą, ilustrację. Ja, dziecko, chciało zrobić ilustrację, która wygląda na stylizowany rysunek dziecka. Myślałam, że będzie to wyglądało profesjonalnie :D.
Ilustracji oryginalnej oczywiście znaleźć już nie mogę, ale wyglądała bardzo podobnie do tej:
Byłam z niej dumna tak mocno, że postanowiłam na jej oparciu zrobić… grę. W PowerPoincie. Gra składała się z ok. 10 pomieszczeń, a w każdym było z 5 zadań – każde inne i ciekawe. Tworzyłam ją miesiącami i wypaliłam ją potem na płytce. Czułam, że mam swój pierwszy produkt.
Chociaż grę Moje Miasto – Zima, tworzyłam w podstawówce, to do dzisiaj jestem z niej mega dumna. Poznałam PowerPointa na wylot. Mogłabym pisać o nim wtedy dokumentację :D.
Faza na Gimpa i rysowanie myszką
Nie wszystkie ilustracje były od razu piękne. Niektóre starch pokazać, ale myślę, że warto, bo ośmielą Ciebie do pracy i pokażą, że każdy kiedyś zaczynał. Popatrz tylko na tego liścia. Robiąc go, poznawałam pędzle i wszelkie funkcje programu. Niektóre prace mogą być do szuflady – w dobie Internetu trochę o tym zapominamy.
Nie miałam tableta, ale miałam myszkę, która leżała w moim kręgu wpływu. Sekunda po sekundzie analizowałam tutoriale, tworząc rzeczy identyczne. Byłam z nich dumna, bo wtedy zrozumiałam, że odwzorowywanie przychodzi mi z łatwością.
Później, rzuciłam się na narysowanie postaci, która wówczas wydawała mi się nie do wykonania. Na szczęście filmik, na podstawie którego rysowałam tę ilustrację, nadal jest w Internecie: Do I have a soul?. Wówczas myślałam, że wyszło mi podobnie. Tak myśli wiele osób, które kopiują i nie widzą przepaści, jaka dzieli ich rysunek od oryginału. Znający się na rzeczy widzą to doskonale.
Nie zaskoczę, jeśli powiem, że byłam fanką Harrego Pottera. Naturalnie szukałam do rysowania czegoś, co będzie związane z moimi zainteresowaniami. Padło na Hedwigę na tle chmur, które wydawały mi się niemożliwe do narysowania. “Jeśli je zrobię tą myszką”, myślałam, “to już nic nie będzie niemożliwe”.
I tak zleciało gimnazjum, na rysowaniu, a raczej odwzorowywaniu.
Czy polecam rysowanie myszką?
Jak widać da się rysować myszką, więc wymówki typu “nie stać mnie” są tylko wymówkami.
Druga sprawa, czy warto? Jeśli mieszkasz w kartonach i nie masz znajomych ani Internetu (pomijając fakt, że czytają to jedynie osoby z Internetem), to tak – warto rysować choćby myszką. Ale w innym przypadku myślę, że… nie.
Tableta graficznego da się skombinować w tych czasach z łatwością.
Skąd mieć tableta graficznego?
Najłatwiej jest go kupić, ale wiem, że nie masz go dlatego, że się wahasz, czy będziesz go używał, czy jest wart swojej ceny.
- Dlatego możesz pożyczyć tablet od znajomego. Ja tak zrobiłam po mojej przygodzie z rysowaniem myszką.
- Jeśli nie masz znajomych z tabletem graficznym, to sklepy udostępniają na określony czas tablety za darmo lub cenę wysyłki. Zamawiasz dowolny model, płacisz za wysyłkę, testujesz i zwracasz bez zobowiązań. Tak postąpiłam z Wacomem oraz iPadem Pro (zobacz moje wrażenia po używaniu Procreate).
- Możesz pokusić się też o wygranie tabletu. Myślisz, że to opcja nie dla Ciebie, bo wygrywają w totka inni, ale nie Ty? Na zachętę powiem, że wszystkie swoje 2 tablety wygrałam w konkursach. Zobacz, jak.
Często wymyślamy różne przeszkody, myślimy, że coś jest niemożliwe, bo nigdy tego nie widzieliśmy. A przecież można sprawdzić.
Jeśli się okaże niemożliwe, to dobrze – sprawdziłeś, wiesz, nie będziesz sobie kiedyś w brodę pluł, że “trzeba było”.
Jeśli okaże się możliwe – jeszcze lepiej.