Akwarele – o czym jest ten wpis?
Jeszcze przed miesiącem nie miałam żadnej styczności z akwarelami. Nie licząc koszmarów z plastikowymi pędzelkami w przedszkolu. Szorowały po papierze, a woda rozjaśniająca kolor tylko przeszkadzała. Nic dziwnego, że nie rozumiałam, co ciekawego jest w tej technice.
Aż do czasu kiedy powiedziałam sobie, że teraz albo nigdy. Od tej pory nie było wymówek i odwrotów. Każdą wolną chwilę wyrywałam na akwarele. Chłonęłam wiedzę. Po drodze odkryłam parę fajnych rzeczy, którymi się luźno podzielę. Niech ten wpis będzie dla Was jak notatki w tajemniczym notatniku Księcia Półkrwi.
Nie jestem zawodowym akwarelistą, więc nie będę poruszać tutaj tematyki pigmentów, rodzajów papieru i zawartości bawełny. Jeśli chcesz coś w tym stylu, to serdecznie polecam blog akwarelami.pl. Tam znajdziecie profesjonalne porady.
Ten wpis stworzony został z myślą o tych, co zaczynają zabawę z akwarelami. By mogli zobaczyć, jakie problemy pojawiają się na początku i jak można sobie z nimi poradzić. Chcę pokazać Ci moją akwarelową drogę.
Co zrobić na samym początku?
Dałam im szansę. Jeśli złapiesz od razu za pędzel i tak jak ja będziesz rysować na czuja, nie spodziewaj się spektakularnych efektów. Pierwszy rysunek wyszedł pożal-się-Boże i nie będę go tu nawet prezentować.
Akwarele to bardzo nieintuicyjne medium. Trochę jak kobieta – trudne, ale zwiewne.
Natomiast już drugi wyszedł w porównaniu do pierwszego spektakularnie. Dlaczego? Skąd ta nagła przemiana? Wystarczył mi jeden tutorial, który pokazał co i jak. Nie był to jakiś spektakularny tutorial, bo w tej roli spełniłby się każdy inny, który pokazuje jak pracować z akwarelami. Po prostu ten jako pierwszy wyświetlił mi się po wpisaniu watercolor w YouTuba.
I stała się przemiana, jakby wróżka dotknęła mnie różdżką. To tak jakby ktoś dał Ci rower, a Ty, nie wiedząc do czego służy, próbowałbyś się położyć na siodełku i kręcić pedały rękoma. Licząc na to, że w ten sposób przewietrzysz pomieszczenie czy wymieszasz składniki na ciasto. Aż tu nagle widzisz jak poprawnie użyć sprzętu. I zmiana jest natychmiastowa.
Polecam obejrzenie jakiegokolwiek tutorialu przed rozpoczęciem pracy z akwarelami. Akwarele to bardzo nieintuicyjne medium. Trochę jak kobieta – trudne, ale zwiewne.
Oto tutorial, który wyświetliłam na samym początku. Na jego podstawie wykonałam drugi rysunek. Jeśli wpiszecie w wyszukiwarkę YouTuba watercolor speedpainting lub watercolor tutorials, to znajdziecie porządne materiały, które wprowadzą was w proces. Samo przyglądanie się, jak maluje ktoś inny już jest nauką.
Czy warto kupować książkę?
Warto, jeśli chcesz mieć kompleksowy przewodnik i dozę inspiracji. Zdecydowanie preferuję filmiki niż zdjęcia, jeśli chodzi o naukę, ale niektóre tematy techniczne w internecie są zupełnie nieporuszane.
Korzystałam z dwóch książek.
Hobby, które może być sztuką. Akwarele
Pierwsza, wypożyczona: Hobby, które może być sztuką Stana Smitha. Książka wydana jest przepięknie. Posiada jedną z najlepiej czytających się czcionek, jakie widziałam. W tekst wydrukowany na śliskim papierze wpleciono ilustracje i zdjęcia. Te ostatnie są prawdziwą inspiracją samą w sobie.
Pierwsze 82 strony poświęcone są ABC akwarelisty. Każdy rozdział jest na innej stronie – jest krótki i treściwy. Znajdziesz tutaj informacje o technikach malowania. Mokre na mokrym i suche na mokrym, czyli must-know! A także tipy i metody, których nigdzie w Internetach nie znajdziesz tak ładnie zaprezentowanych. Prócz informacji praktycznych o doborze pędzli, papieru i odpowiedzi na odwieczną bitwę – kostki czy tubki, znajdziesz tu omówienie metod punktowania, prószenia, maskowania, sgraffito, wzbogacania faktury papieru itp.
Kolejna część podzielona jest na tematy tj. światło, natura, martwa natura i malowanie ludzi. Niestety, są tylko dwa rozdziały o portretach, ale to nie stanowi problemu – książka jest uniwersalna.
Artysta wspomina w książce nawet o takich tematach jak naprawianie błędów czy dobór ramek do prac.
Elfy
Drugą pozycją o zupełnie innym charakterze są Elfy Paula Bryna Daviesa. Wygrałam ją dawno temu w jakimś konkursie. Kosztuje kilkanaście złotych, a jest przepiękna!
Na początku autor wspomina trochę o technice akwarelowej – sporo mniej niż w książce Smitha, gdyż Elfy mają ok. 40 stron, a nie ponad 150. Nie jest zbyt treściwa, ale raczej inspirująca. Książka nie stanowi też kompleksowego tutorialu rysowania, ale raczej przypomina zbiór notatek autora przepleciony cudnymi pracami. To właśnie te ilustracje dają niezwykłego kopa inspiracji.
Pamiętam, że gdy byłam mała, kartkowałam tę książkę wielokrotnie i rysowałam elfy wyłaniające się z książki. Robiłam to jednak farbami akrylowymi. Nie zdawałam sobie prawdopodobnie sprawy, że istnieją jakieś inne.
Tak wyglądały moje prace narysowane jakoś z 10 lat temu (podstawówka-gimnazjum) na podstawie ilustracji ze wspomnianej książki. Dzisiaj się ich wstydzę, ale wtedy wydawały mi się cudowne.
Przybory
Farby akwarelowe
Na początku używałam akwareli z Herlitza 24 kolory (ok. 37 zł), które otrzymałam od chłopaka (skąd miał je w domu, skoro nie jest artystyczny? :o). Na szczęście mu nie służyły, więc zostały przekazane mi. Dla niego nieuroczyście, dla mnie z fanfarami szczęścia.
W domu miałam stare akwarele szkolne Bambino za ok. 10 zł. Nimi w połączeniu z farbkami Herlitza wykonałam kolejny akwarelowy portrecik.
Ku mojemu zdziwieniu wyszedł nawet okej. W szczególności spodobała mi się jaskrawa, neonowa wręcz, różowa farbka w zestawie Bambino, której odpowiednika nie znalazłam w żadnej innej palecie. Być może właśnie dlatego, że jest nienaturalna i sztucznawa. Ale mnie taki efekt się podoba!
Byłam jeszcze posiadaczem 5 kolorów farb akwarelowych Kuretake Gansai Tambi, w tym 3 złocistych. Farby te są bardzo mocno napigmentowane. Z tego powodu niektórzy nie zaliczają ich do typowych akwareli.
Później od firmy Royal Talens otrzymałam zestaw pięciu profesjonalnych farb akwarelowych Rembrandt w półkostkach oraz paletkę Van Gogh. W paletce były wszystkie potrzebne kolory, a nawet “za dużo”, zważając na to, że wystarczy mieszać 3 kolory podstawowe, by uzyskać dowolną barwę. Jednak różnorodność gotowych odcieni ułatwia sprawę. Do palety dołączony był mały, składany pędzelek. Od tej pory na poważnie zaczęły się moje próby akwarelowe.
Inne przybory
Prócz bloku do akwareli z Cansona, którego papieru nie trzeba rozciągać, namaczać ani przecinać, miałam parę innych przyborów – przydatnych, a nawet niezbędnych, do malowania. Pędzle: cienki, średni i nieco grubszy (poluję aktualnie na gruby i okrągły). Na początek wystarczy taki zestaw.
Dokupiłam płyn maskujący, który pozwala przykryć papier i zachować miejsca idealnie białymi. Później ściera się zaschnięty płyn gumką do mazania. Za pierwszym razem nałożyłam płyn moim cudnym średniej grubości pędzlem. Włoski się skleiły i nie dało się go naprawić. Dlatego – nie rób tego, jeśli pędzle Ci miłe!
Przydatne tipy, do których doszłam metodą prób i błędów
Nie każda paletka jest dobra do mieszania akwareli
Taka plastikowa, domyślna, którą miałam, sprawiała, że farba przybierała postać kropelek. Trudno więc było na niej mieszać i zauważyć kolor. Na ostatnim rysunku w tym artykule zobaczycie tę paletę.
Na szczęście pudełko akwareli Van Gogh na swoim skrzydle miało zamocowaną paletę, na której farby mieszały się idealnie. Przewija się ona przez większość zdjęć pokazanych poniżej. Widoczna jest też na zdjęciu powyżej.
Mieszanie kolorów bezpośrednio na papierze
Brushes and Bunnies wspominała o tricku, który zmienił jej podejście do malowania akwarelami. Chodzi tutaj o metodę mokre na mokrym i odważne kładzenie kolorów, które mieszają się dopiero na kartce. Faktycznie efekty są naturalne, ale bywają też nieprzewidywalne. Dlatego trzeba metodę wyskillować. Stosuję ją do teł i większych powierzchni.
Woda jest wszystkim!
Mimo świadomości, że woda rozrzedza kolor i sprawia, że jest jaśniejszy, to moja technika była zbyt toporna, przypominała nakładanie farb akrylowych. Nawet na tym portrecie poniżej, który mi wyszedł, widzę, jak nie radzę sobie jeszcze z tym, aby nakładać większą ilość wody i tworzyć mocniejsze prześwity papieru. Efekt akwareli na twarzy został zatracony – widać go za to dobrze na rys. 2 od prawej. Twarz chciałabym zrobić zwiewniej i delikatniej.
Dobór ilości wody jest kluczowy. Za dużo wody sprawia, że papier się bryluje. Za mało – tracimy efekt akwarel i pół prześwitujących warstw, które są domeną tej techniki.
Ostrożnie z płynem maskującym
Już wiesz, że potrafi skleić pędzelek. Poza tym warto jeszcze pamiętać, że zamiast płynu maskującego czasem warto użyć białego gwasza lub farby akrylowej.
Zobacz na przykład poniżej. Chciałam zaznaczyć białe kamyczki i żwir na plaży. Niestety, płyn maskujący sprawił, że kropki są za duże. Nie da się już ich zakryć. O wiele lepszym pomysłem byłoby narysowanie ich białym żelopisem, białą farbą lub przyprószenie farbą na szczotce do zębów.
Na niebie widać przykład rozjaśniania i łączenia barw na mokrym podłożu. Efekt ten jest podobny do lawowania – z tym, że lawowanie powinno dać nam w rezultacie jednolity kolor. Jest to trudna technika, bo należy ją robić szybko, dotykając kartki farbą tylko raz.
Warto przygotować więcej niż mniej farby
Napisałam to, ale wiem, że i tak zawsze przydałoby się jej więcej. Farba schodzi jak świeże bułeczki. Szczególnie, że często miesza się ją z innymi barwami, lekko zmieniając jej odcień. W ten sposób szybko jej ubywa, a dorabianie identycznego odcienia w trakcie może być problematyczne.
Gdy źle Ci się maznęło…
Jeśli farba jest jeszcze mokra, przytknij do niej chusteczkę lub ręcznik papierowy. Potrafi on w całości zebrać złą farbę. Jeśli to nie pomaga, to spróbuj rozrzedzić farbę większą ilością wody i zbierz ponownie. Uważaj tylko, by nie zwałeczkować wodą papieru.
Gdy źle Ci się maznęło, a farba zaschła…
Jeśli rozrzedzanie wodą i zbieranie papierem lub gąbką nie pomaga, możesz zakryć niefortunny element białym akrylem lub gwaszem. I próbować malować na nowo na nim. Jest to dla mnie awaryjna metoda, bo taki element może się babrać, a akwarela się odróżniać. Trzeba umiejętnie zakamuflować.
W książce Hobby, które może być sztuką. Akwarela pokazana jest też metoda z wycinaniem papieru i naklejaniem pod spodem innego.
Portret krok po kroku
Zaczęłam od realistycznych portretów i póki co ich malowanie jest dla mnie łatwiejsze. A chciałabym iść bardziej w tę stronę stylizowanych, gdyż taki styl bardziej mi się podoba.
W moim eksperymencie skupiłam się na malowaniu portretów, gdyż to je najbardziej lubię robić. Myślę jednak, że malowanie martwej natury byłoby bardzo dobrym ćwiczeniem. Na parapecie mam trochę warzyw i owoców, więc może spróbuję coś narysować nie ze zdjęcia… Nigdy tego jeszcze nie robiłam.
Etapy tworzenia
Proces wydaje mi się trywialny, ale i tak o nim napiszę, bo pewnie jest trywialny tylko dla mnie.
1. Najpierw robię szkic ołówkami Faber Castell. Uwielbiam je, bo w ogóle się nie łamią. Robię to tak jak przy zwykłym szkicu, ale rysuję nieco lżej. Nie używam ołówków miękkich, a raczej od 2H do F. Nie cieniuję. Cienie zaznaczam jedynie granicami linii, a nie gradientem.
2. Ścieram linie pomocnicze i mocniejsze linie ołówka. Nie wymazuję go całkiem, by było go ledwie widać – podobają mi się jego prześwity. Ale jeśli preferujesz czysty rysunek, to możesz skorzystać z metody kalki prezentowanej we wspomnianej książce Elfy. Polega na przenoszeniu szkicu na kalkę i odbijaniu jej na papierze do akwareli poprzez jechanie długopisem po liniach.
3. Zaznaczam bazowy kolor skóry. Wszystkie ciemne elementy tj. oczy, brwi, włosy i usta zostawiam na koniec. Dlatego początkowo rysunek wygląda nieco creepy. Trzeba przecierpieć pokusę dorysowywania szczegółów na tym etapie. Dużą rolę wciąż gra woda i drobne elementy zrobione mokre na suche rozmazałyby się. Ilustracja etapu na górze.
4. Na sam koniec domalowuję ciemne elementy i szczegóły. Później białym akrylem lub żelopisem domalowuję białe odblaski, jeśli prześwit kartki nie został dobrze zachowany.
Na rysunku poniżej białe włoski przy skroni zostały domalowane białym żelopisem.
5. Gotowemu rysunkowi robię zdjęcie. Przerabiam światło w programie graficznym i publikuję. Później przypinam go do tablicy przy biurku lub trzymam w swoich pracach.
Mój autoportret:
Pamiętaj o skórze…
Skóra nie jest po prostu kremowa. Malując ją dodaję sporo różu, żółci, fioletów, a nawet zieleni. Naprawdę nie bój się tego zrobić. Zawsze możesz zdjąć farbę chusteczką, jeśli dodasz jej za dużo.
Akwarele profesjonalne czy szkolne?
Co kto lubi. Przy wyborze szkolnych nie ma tego samego problemu co z niektórymi kredkami szkolnymi, że zniechęcają do rysowania. Można ćwiczyć nawet na akwarelach szkolnych z powodzeniem. Różnią się one od profesjonalnych doborem kolorów i pigmentacją. I ceną, oczywiście. W tych profesjonalnych kolory są bardziej trwałe i poważne, a w szkolnych bajkowe. Ale i tak polecam nauczyć się mieszania farb – bez tego nie wyobrażam sobie pracy z akwarelami.
Do rysunku po lewej stronie wykorzystałam akwarele Bambino.
Rysunek do zdobycia!
Odwiedź Kawiarnię Słodka w Głogowie i zdobądź mój akwarelowy rysunek. Przy zamówieniu, powiedz tajne hasło “wisieńka na torcie” i czekaj na niespodziankę. Dostaniesz również kawałek ciasta za połowę ceny! Szczegóły rozdania tutaj:
Linki do zdjęć, na podstawie których się wzorowałam:
https://www.instagram.com/p/BtYaf5yAKbp/
https://pl.pinterest.com/pin/855121047982946604/
https://www.instagram.com/p/B7SjTONgV3_/
https://pl.pinterest.com/pin/855121047984288793/
https://www.instagram.com/p/B5P5to3oLJ0/
https://pl.pinterest.com/pin/855121047983520215/
https://pl.pinterest.com/pin/855121047983235511/
https://www.instagram.com/p/B68BFelIcI1/
Zobacz moje m.in. akwarelowe prace tutaj.
Czy wpis Ci się podobał? Czy miałeś styczność z akwarelami? Jakie były Twoje odczucia? Koniecznie napisz w komentarzu.
A może nie poruszyłam kwestii, która by Cię interesowała albo masz pomysł na kolejny wpis. Daj znać!
Dziękuję firmie Royal Talens za użyczenie akwareli do testów oraz Kawiarni Słodka za hostowanie rysunku.
Przepięknie malujesz. Twoje prace mają duszę. Dzięki za ten pomocny wpis ?