Strach i lęk przed białą kartką paraliżuje. Sprawia, że gdy myślisz o rysowaniu, pojawia się chęć ucieczki. “Bo skoro nie wyjdzie doskonale, to lepiej w ogóle nie zaczynać”. Znasz to? W tym wpisie powiem Ci o 3 sposobach, które pomagają mi pokonać tego potworka.
O wielorakich przyczynach strachu przed rysowaniem oraz różnych metodach radzenia sobie z artblockiem możesz przeczytać również w poniższym wpisie.
Czasem nie pomaga zaplanowanie, że będziesz codziennie rysować. Brak dyscypliny? Lenistwo? Brak czasu? To nie są prawdziwe przyczyny! Tę zmianę warto przeprowadzić na głębszym poziomie, a wtedy działania będą naturalną konsekwencją myśli i Twojego świata wewnętrznego.
Przejdźmy od razu do rzeczy.
Poniżej znajdziesz 3 sposoby, które motywują mnie do rysowania. Będą to różne myśli i czyny, które mnie odblokowują.
1. Rysuj brzydko!
Ten drań perfekcjonizm nie pozwala na błędy albo na stratę czasu na ich popełnienie. Wtedy ustalam sobie z samą sobą, że rysowanie to nie będą ćwiczenia, aby czemuś sprostać. To będzie tylko przyjemność. Taka ukajająca medytacja mindfullnes.
Wyobrażam sobie, że jestem początkującym. Że nie mam osiągnięć i żadnego doświadczenia. Akceptuję, że osoba, która była mną i która uchodziła za “dobrego artystę” umarła. Nie ma jej. Poddaję się i zaczynam od początku. Zdejmuję z siebie presję. Cieszę się samymi liniami. Jak dziecko zatopione w swoim świecie słucham szurania rysika po papierze. Rysuję brzydko, robię to świadomie – jakby brzydki rysunek, a nie ładny, miał być sukcesem. Cieszę się procesem.
Jak zdjąć z siebie tę presję? Wybierz te aspekty rysowania, które dają Ci największą przyjemność. Nie porównuj się – odetnij od inspiracji, mediów i oklasków. I postaw pierwszą linię jak najszybciej! To jak ze skokiem ze spadochronu, im dłużej się wahasz, tym trudniej jest skoczyć.
W przełamaniu się pomógł mi sposób rysowania Loish. Nie zaczyna ona od gładkich i pięknych linii. Często jej szkice są messy, a dopiero później wyłania się z nich prawdziwy artyzm. Lubię patrzeć na jej szkice. Mam również jej książkę z ilustracjami, które wyglądają tak luźno i niezobowiązująco, że aż chce się rysować. Więcej o Loish i tego, czego się od niej nauczyłam w kontekście rysowania, przeczytasz tutaj:
2. Rysuj tylko to, co po prostu musisz narysować!
Zauważyłam, że największą chęć do rysowania, która jest skłonna pokonywać wszelkie bariery, mam wtedy, kiedy bardzo chcę coś narysować. Gdy coś zainspiruje mnie na tyle, że wprost muszę objawić światu moją wersję! To zazwyczaj jest jakaś osoba, aktor, piosenkarz czy kadr z filmu czy serialu.
Przed rozpoczęciem rysowania wybierz temat lub rysunek, który chcesz narysować. Koniecznie taki, który zapala w Tobie ogień motywacji.
Zapytaj się siebie, czy na pewno chcesz narysować właśnie to. Dlaczego? Jeśli poczujesz “Tak muszę! Dlaczego chcę to narysować? Nie wiem! Nieważne, po prostu chcę!”, o wiele sprawniej będzie Ci się rysowało. I zazwyczaj takie rysunki wychodzą najlepiej.
3. Znaj sekwencję ruchów
Niedawno odkryłam coś, co bardzo mi pomaga. Gdy wiem, co mam robić po kolei, o wiele łatwiej jest mi zacząć.
Gdy siedzisz przed pustą kartką, to tak jakbyś miał/a przed sobą wszystko i nic jednocześnie. Tyle potencjalnych możliwości, które nie sposób przesiać i wybrać najlepszą. Im szybciej to zrobisz, tym mniej energii stracisz.
Kiedy przypomniałam sobie z tutorialu, jakie cienie dodaje się na początku i nieco później, od razu wiedziałam, jaki powinien być kolejny krok. Ogrom możliwości mnie już nie paraliżował. Podążyłam znaną sekwencją kroków. Ograniczyłam wybór, a to daje, paradoksalnie, większą swobodę psychiczną do kreatywnego działania.
Zrozumiałam, że taki stan jest naturalny. Myślę, że dzieje się tak często wtedy, kiedy surowo oceniam swoje rysunki, a mój gust estetyczny nie podąża za aktualnymi umiejętnościami. Bo to nie rozwija się w tym samym tempie.
A jakie Ty masz sposoby motywacji do działania? Czy miewasz strach przed białą kartką? Podziel się w komentarzu 😉